Po wielu miesiącach intensywnej pracy zostałam trzecim w Polsce certyfikowanym trenerem Estill: Estill Figure Proficiency. A skoro słowo się rzekło i kości zostały rzucone, rozpoczęłam kolejny etap kształcenia czy jak kto woli, wyższy stopnia wtajemniczenia w metodę Estill: kolejny stopień certyfikacji, Master Trainer.
Czemu postanowiłam się tak kształcić? Czym jest metoda Estill? To metoda, w której nacisk kładziony jest na zrozumienie anatomii i fizjologii głosu, metoda, która wprowadza teorię naukową w konkretną praktykę. A ja lubię konkrety i poparcie naukowe. Co to oznacza? Podczas zajęć nie uczę anatomii krtani (chyba, że takie jest życzenie klienta), ale doskonale wiem jak zidentyfikować struktury, które przyczyniają się do produkcji głosu i jak uzyskać nad nimi kontrolę. Identyfikuję także struktury, które mogą powodować problem. Uzyskanie świadomej i przewidywalnej kontroli nad swoim głosem, znacznie zmniejsza strach czasami doświadczany podczas prezentacji i wystąpień publicznych, pozwala utrzymać jakość własnego przemówienia. Poznając struktury własnego głosu, jego możliwości i uzyskując nad nimi kontrolę można brzmieć jak się chce. Do tego zdrowo.
I tu zaczyna się przygoda. Bardzo ciekawa, intymna i często przekraczająca własne przyzwyczajenia, nawyki, a często wiedzę, którą można weryfikować. Nagle okazuje się, że odchylenie chrząstki pierścieniowatej pozwala porządnie krzyknąć, a rozwarcie strun głosowych daje romantyczne brzmienie. Zaczynasz odczuwać pracę mięśni, o których wcześniej nie było pojęcia, pomału to kontrolujesz by później doskonalić i zdecydować, którą drogą głosową chcesz podążać. A możliwości jest wiele. Bo głos w komunikacji jest ważny. Dodaje lub zabiera pewność siebie, w życiu prywatnym i na scenie. Jest doświadczeniem przyjemnym, niezauważalnym lub powodującym zniecierpliwienie u słuchacza. I podobnie jak zapach, głos pamięta się na długie lata. Za głosem się tęskni, do głosu chce się wracać. Warto o niego dbać, warto wiedzieć jak. Sztuczna inteligencja też docenia jego rolę i coraz bardziej się doskonali, aby dobrze brzmieć.
Margaret Thatcher, której na początku kariery zarzucano, że brzmi jak gospodyni domowa przeszła duże szkolenie wokalne, aby uzyskać barwę Żelaznej Damy. Uznała, że warto zainwestować swój czas na taką zmianę. Zgadzam się z nią, bo uważam, że także głosem budujemy swój wizerunek. I dobra wiadomość jest taka, że tylko i wyłącznie od naszej pracy z głosem zależy, jaki on będzie. Parafrazując znane przysłowie, w końcu to mądrości narodu, jak sobie wypracujesz tak się narysujesz.